„Wysłannicy śmierci” Adam Krawczyk

Po przeczytaniu „Wysłanników śmierci” Adama Krawczyka od Wydawnictwa Novae Res musiałam zrobić sobie przerwę, zanim zaczęłam pisać recenzję, ponieważ nie wiedziałam, co do końca myślę o tej książce. Z jednej strony historia mi się podobała, ale z drugiej po opisie z okładki liczyłam na coś innego.

Zacznę od tego, że byłam przekonana, iż będzie to opowieść z jedną, główną fabułą. Okazało się jednak, że ¾ książki to opowiadania, w których główni bohaterowie samodzielnie mierzą się z ludźmi, magami i demonami łamiącymi prawa Śmierci i tylko momentami trochę te historie się łączy. Każdy rozdział to nowa walka w innym miejscu. Dopiero gdzieś pod koniec wątek Wysłannika, Vardena i Orri tworzy zwartą całość.

Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów stwierdziłam, że to rewelacyjna pozycja. Świetnie zapowiadająca się historia, ciekawa postać Wysłannika oraz klimat fantasy. Walki z demonami naprawdę robią mega wrażenie, magia paruje wręcz ze wszystkich stron. Jednak z biegiem czasu, akcja straciła bardzo ważny dla mnie efekt zaskoczenia. Każdy rozdział wyglądał podobnie: bohater, jaskinia, mag, walka, zwycięstwo. I tak w kółko, a szkoda, bo naprawdę książka zapowiadała się fantastycznie.

Podobała mi się ciekawa kreacja Vardena i Wysłannika Śmierci. Ich historie były ciekawie wymyślone. Tacy dzielni i waleczni, a w ogóle nie irytowali, dlatego ich polubiłam. Orri natomiast skojarzyła mi się z Ciri z „Wiedźmina”, a armia nieumarłych z tą z „Gry o tron”. Bardzo irytowała mnie postać Śmierci. Od razu, gdy się pojawiała, miałam ochotę trzepnąć Wysłannikiem, by powiedział jej parę słów. Myślę, że Śmierć jest uosobieniem wszystkich najgorszych cech osób będących u władzy. No po prostu baba jest nie do zniesienia dobrze, że pojawia się tak rzadko.
„Wysłannicy śmierci” to historia zamknięta, która się kończy i wydaje mi się, że chyba nie będzie kontynuacji. Tak sobie myślę, że gdyby tę opowieść rozciągnąć na tomy, to też mogłoby być fajnie. Mimo że to debiut Adama Krawczyka to widać, że autor ma duży potencjał. Świetne pióro i głowa pełna pomysłów to na pewno, a widać to chociażby po dużej liczbie demonów i złoczyńców.

Czy polecam „Wysłanników śmierci”? Tak, polecam, ponieważ mimo wszystko historia jest ciekawa i potrafi wciągnąć. Największym plusem jest kreacja bohaterów oraz to, że książkę dobrze się czyta. Ponadto każde spotkanie z demonami było bardzo w klimacie fantasy. Z ciekawości, jeżeli pojawi się jakiś nowy tytuł od Krawczyk Adam – Pisarz , to po niego sięgnę. Czytajcie i dajcie znać, jakie były wasze wrażenia po lekturze.

Dziękuję Wydawnictwu Novae Res za otrzymany egzemplarz.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *