Pamiętacie Laurę Wilk? Jeśli nie, to warto sobie przypomnieć jej śledcze losy z „Poszukiwacza zwłok” Mieczysława Gorzki, bo już niebawem premierę ma „Wilczyca”. Już jestem po przedpremierowej lekturze i w głowie mam jedną myśl, czy to aby już na pewno koniec? Wyzwanie rzucone Lisieckiemu daje furtkę na kolejną część, której mocno kibicuję, bo ta zresztą jak poprzednia jest fenomenalna i godna polecenia.
W „Wilczycy” komisarz Laura Wilk kontynuuje poszukiwania seryjnego mordercy. Po roszadach w policji mało komu ufa, tym bardziej nowemu aspirantowi Bielczykowi. Lesiecki też ma ograniczony kredyt zaufania, więc jest ciężko, a dzieje się dużo. Ponadto w trakcie śledztwa dochodzi do pewnych odkryć z przeszłości Laury i Ariela, które mogą zaszkodzić głównym bohaterom. Czy uda im się wyjść cało z sytuacji i najważniejsze, czy złapią Złośliwego Ducha?
Co to była za książka! Podobało mi się, że w tej części zanurzyliśmy się we wspomnieniach z dawnych lat Wilczycy i Poszukiwacza Zwłok. Super, że to miało bardzo mocne nawiązanie do całej fabuły. Nie były to typowe zapchajdziury, ale kluczowe zdarzenia, które miały wpływ na teraźniejszość i na to, kim stali się główni bohaterowie. Mega wciągnęła mnie historia Ariela. Te jego głęboko skrywane obrazy z przeszłości były, że tak powiem niepokojące, a co za tym idzie bardzo ciekawe. Szkoła, ognisko i cała Wątlica to było fenomenalne! Natomiast to, co się później działo, było jedną wielką bombą, która tyle lat czekała na podpalenie. Szybka i porywająca akcja trzymała do ostatnich stron, a samo zakończenie było nieprzewidywalne. Oczywiście czytelnik wcześniej niż wszyscy domyśli się, kto jest seryjnym mordercą, ale nie zabiera to w ogóle radości z czytania. Ponad 500 stron a czyta się w mgnieniu oka. To jest magia pióra!
Wszystkim bardzo mocno polecam „Wilczycę”, ponieważ to świetnie przemyślany kryminał, który porywa i intryguje jeszcze długo po lekturze.
Dziękuję PRart Media za otrzymany egzemplarz.
Dodaj komentarz