Gdy opis książki informuje, że znajdę w niej mnóstwo magii, to od razu wiem, że muszę ją przeczytać. Tak też było z „Wartą w Grze” Natalii Matoliniec. Wiedźmy, magiczne potyczki oraz tytułowa Gra pomiędzy dwiema grupami zaprosiły mnie do lektury.
O czym jest ten niecodzienny tytuł? Otóż o młodych ludziach obdarzonych magicznymi zdolnościami, którzy muszą stoczyć niebezpieczną Grę o wpływy ich grupy przy władzy. Walczą ciemni z jasnymi. W każdej z tych grup są magowie, wiedźmy, czarownice oraz alchemicy. Każdy z nich jest ważny, a wspólnie jako drużyna mogą osiągnąć zwycięstwo, które jak się okazuje, można przepłacić życiem. W tym wszystkim jest też Warta. Młoda, ciemna wiedźma, która niespodziewanie otrzymuje propozycję pomocy przy wygranej od przyjezdnego Czecha. Warta ryzykuje i tak oto bierze udział w Grze.
Pomysł na książkę bardzo mnie zaciekawił. Zaintrygowała mnie Gra. Z początku nie wiedziałam, o co w niej chodzi, dopiero później w trakcie Gry wszystko się wyklarowało. Szkoda, że o tym, jak ma przebiegać rozgrywka, dowiadujemy się tak późno. W ogóle podczas czytania odczuwałam chaos. Lubię, gdy od razu wiem, o co chodzi, dzięki temu szybciej wgryzam się w fabułę. Początek był dobry, bo akcja zaczęła się z przytupem. Rach-ciach i mamy pojedynek, trupa i Grę. Nikt jednak nie wytłumaczył jej zasad, dlatego, gdy się rozpoczęła, nie wiedziałam, co bohaterowie będą robić. To największy minus tej książki. Jeżeli chodzi o samą fabułę, to było ciekawie, ale bez porywów i zachwytów, a szczerze liczyłam na to, przy takiej ilości magicznych bohaterów. Akcja w większości skupia się na Grze, czyli poszukiwaniu punktów i ofiar. Później dochodzi drugi wątek, dotyczący klątwy Zlatana. Dobrze, że ten kontekst pojawił się, bo dzięki temu do opowieści wkroczyła złowieszcza zagadka, która była ciekawsza niż Gra. Klątwa pobudziła moje zainteresowanie, gdyż Gra stała się schematyczna i oprócz wydarzeń z Chwastką, potyczki nie budziły większych emocji.
Sam koniec książki był dobry. W ciekawy sposób zakończono Grę, łącząc to ze wciągającą końcówką Warty i Zlatana. Działo się wiele w krótkim czasie, dzięki czemu było dynamicznie i zaskakująco. Po przeczytaniu „Warty w Grze” miałam mieszane odczucia. Podobał mi się pomysł, szczególnie różnorodność magicznych postaci. Jednak w płynnym czytaniu przeszkadzało mi nieuporządkowane przekazywanych informacji. Myślę, że gdyby, książka była obszerniejsza, autorka miałaby więcej miejsca, aby dokładniej zaprezentować dwa ciekawe wątki bez ich spłycania. Dzięki temu poznalibyśmy też bardziej głównych bohaterów i można byłoby się do przywiązać. Muszę przyznać, że nie nawiązałam żadnej bliższej więzi z Wartą i szczerze, było mi obojętne, która grupa wygra Grę.
Książka nie była zła, ale nie była to lektura, która mnie zachwyciła. Może Wam przypadnie bardziej do gustu. Przeczytajcie i oceńcie sami.
Moja ocena: 6/10.
Dziękuję Wydawnictwu NYKS za otrzymany egzemplarz w ramach współpracy barterowej.
Dodaj komentarz