„Uniesienie” Stephena Kinga to krótkie opowiadanie, które jest historią zwykłego mieszkańca Castle Rock. Scott Carey pewnego dnia orientuje się, że zaczyna tracić na wadze. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby utrata wagi była widoczna. Niestety Scott mimo dużego spadku masy dalej ma duży brzuch i wygląda grubo. Na dodatek waga jest taka sama, niezależnie od tego, czy Scott wchodzi na nią w samej bieliźnie, czy z dodatkowym obciążeniem.
Ten niezwykły przypadek jest zagadką dla Scotta i jego przyjaciela, a jednocześnie emerytowanego lekarza Boba. Ten pierwszy wydaje się spokojny. O dziwo, nie boi się przyszłości, sytuacji, w której waga się nie zatrzyma, wręcz odlicza dni do Dnia Zero, który jest coraz bliżej.😳
Fabuła książki nie porwała mnie, ale ciekawa byłam końca. Spodziewałam się innego zakończenia tej historii. To nie było złe, lecz po skończeniu książki, zastanawiałam się, dlaczego właśnie takie zakończenie wybrał autor.
Według mnie nie jest to ani horror, ani fantastyka. Widać, że King skupił się na problemie społecznym, a mianowicie na ksenofobii. Dziwna przypadłość głównego bohatera pozwala dostrzec Scottowi zaściankowość swoją oraz pozostałych mieszkańców Castle Rock. Wspólnota konserwatywnych mieszkańców, nazwanych przez autora wyborcami Trump’a z niechęcią znosi obecność dwóch nowych mieszkanek miasteczka, które są małżeństwem.
Opowieść o mieszkańcach Castle Rock czyta się bardzo szybko. Można ją przeczytać za jednym podejściem. Rozdziały są krótkie, a język, jakim posługuje się autor, jest prosty.
Muszę przyznać, że ta propozycja Stephena Kinga podobała mi się bardziej niż przeczytane kiedyś „Oczy smoka”. 🙂 W szczególności zaciekawił mnie wątek nawiązania relacji pomiędzy Scottem, a jego nowymi sąsiadkami. Książkę mogę polecić każdemu, kto szuka krótkiej i lekkiej lektury. Warto ją przeczytać, ponieważ porusza ważny temat braku tolerancji.
W przyszłości planuję sięgnąć po te mroczniejsze dzieła autora. 👻
Która książka Kinga Wam najbardziej przypadła do gustu? Co możecie mi polecić? 🥰
Dodaj komentarz