Właśnie skończyłam najnowszą część przygód Sztejera. „Sztejer. Początek” Roberta Forysia od Wydawnictwo Warbook miał swoją premierę w marcu tego roku. To zupełnie nowe, dotąd nieznane najemcze wyprawy głównego bohatera. Czego możemy spodziewać się tym razem? Otóż będzie wiele niebezpiecznych pojedynków z ludźmi, mutantami i potworami. Jak zwykle nie zabraknie nawiązań do współczesnego świata i znanych nam lub zasłyszanych opowieści.
Najbardziej podobała mi się część o tajemniczym mnichu i zamku, ponieważ lubię takie opowieści z dreszczykiem. Szkoda tylko, że Vincent nie dostał odpowiedzi na pytania, które go nurtowały. Oczywiście inne potyczki i zadania też są ciekawe i wciągające, jednak ta historia dla mnie wygrywa.
Jest coś, co trochę irytowało mnie podczas czytania. Gdy akcja nabierała tempa i coś miało się dziać Vincent, bardzo często oddawał się swoim przemyśleniom i wspomnieniom opowiadających o czymś innym. Taka wsteczna narracja niestety nie przypadła mi do gustu, ponieważ wybijało mnie to z akcji i tego, co się dzieje tu i teraz.
Co mnie natomiast cieszy? To, że na końcu książki znajduje się pierwszy rozdział następnej części „Kronik Torunium”, a to właśnie od nich zaczęłam przygodę z bohaterem Roberta Forysia. Nie mogę doczekać tej części, ponieważ „Kroniki Torunium były genialne. Świetna i wartka akcja w komplecie z Vincentem i Quelen Żmijką to wybuchowa mieszanka.
„Sztejer. Początek” jest zarówno dla tych, co czytali, jak i nie czytali przygód Vincenta Sztejera. Możecie zacząć od dowolnej części, a jeżeli wam się spodoba to warto sięgnąć po całość.
Dziękuję Wydawnictwo Warbook] za otrzymany egzemplarz.
Dodaj komentarz