Ciężko było mi przebrnąć przez „Smak wiosny” Anny Rybkowskiej. Oj, strasznie wymęczyła mnie ta książka. Niby wiosna, a w życiu bohaterki szalała depresyjna jesień. To na co liczyłam po finale „Uśmiechu zimy” nie miało w tej części żadnego rozwinięcia i muszę przyznać, że się zawiodłam.
Przez ponad pół książki Berenika rozpacza, ponieważ została porzucona przez Bruna. Rozumiem, gdyby ona coś do niego jeszcze czuła, ale sama dopuściła się zdrady i mówiła, że miłości między nimi nie ma. Nagle o tym zapomniała i użala się nad sobą. Nie je, nie wychodzi do ludzi i o siebie w ogóle nie dba. Narzeka na brak pieniędzy, ale do pracy nie pójdzie, bo co sobie ludzie pomyślą o pani dziedziczce. Ciągle wpada na zwierzęta, które potrzebują opieki i się nimi troskliwie opiekuje, a gdy odwiedzają ją niespodziewani i bliscy goście, to wychodzi z niej prawdziwa egoistka. Dawno żadna postać nie wzbudziła we mnie tyle niechęci, a trochę książek przeczytałam. Próbuje w tej kobiecie znaleźć coś, co mnie do niej przekona, ale wraz z wiosną wyszły z Bereniki same wady, które niestety nie pokazują jej w dobrym świetle.
W książce brak jakiejkolwiek akcji. No może w ostatnich dwóch rozdziałach coś zaczyna się dziać, ale to tylko dwa rozdziały. Przez pozostałe pięćdziesiąt dziewięć, Berenika rozmyśla i pogrąża się w rozpaczy, która moim zdaniem w jej przypadku jest niezasadna.
Dwie pory roku już za mną. Zanim sięgnę po kolejną część, muszę odpocząć trochę od depresyjnej mieszkanki Nabokowa.
#smakwiosny #annarybkowska #śladyżycia #książka #podlasie #zwierzęta #czytampolskichautorów #rozpacz #smutek #depresja #czytamksiążki #obyczajowa #refleksjeżyciowe #book #wiosna
Dodaj komentarz