Ten, kto lubi klimat baśni i opowieści zaczynających się od słów „dawno, dawno temu, za siedmioma górami…” musi zagrać w najnowszą grę paragrafową od Black Monk czyli „Opowieści Baśniopisarza: Tajemnice Dziwnolasu” Olivera McNeila. Ów tajemniczy Baśniopisarz swoim piórem i głosem zaprasza do prastarego lasu pełnego dziwów, o jakich nikomu się nie śniło. Nie dajcie się zwieść baśniowej przygodzie, ta wyprawa pełna będzie niebezpieczeństw, gdyż w Dziwnolesie żyją baśniowe stwory takie jak trolle, złośliwe ogniki, żywe trupy czy Baba Jaga.
Powiem wam, że książka robi wrażenie. Ogromny format A4, piękna okładka, a przede wszystkim świetne ilustracje, które zdobią każdą stronę to prawdziwe mistrzostwo. Wszystko wygląda fenomenalnie i naprawdę baśniowo, dlatego czuć przyjemny klimacik. Baśniowego i tajemniczego charakteru nadają dodatkowo pejzaże dźwiękowe, których można słuchać podczas rozgrywki. Głos lektora i muzyczka są idealnym dopełnieniem całości.
To już moja kolejna gra paragrafowa, więc mniej więcej wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Mimo to jestem miło zaskoczona tym, jak wygląda rozgrywka. To, co na początku trochę mnie zirytowało ostatecznie, po kilku rozgrywkach okazało się plusem. Chodzi o to, że w paragrafach nie było odesłań do następnych paragrafów, dlatego w pierwszej rozgrywce po wybraniu postaci na długo utknęłam w punkcie startowym. Po prostu nie wiedziałam co dalej. Jednak jeszcze raz przestudiowałem instrukcję i ruszyłam w ciemny las pokonać Króla Cieni. Tu na podstawie dołączonych do książki map lub kart dostępnych na stronie Black Monk, sami decydujemy czy kierujemy się na wschód, zachód, północ czy południe. Dzięki temu rozgrywka jest ciekawsza, a także, jeśli gramy kolejny raz nawet w ten sam scenariusz to dzięki temu nie ma powtarzalności ruchów.
Gra oferuje aż 11 niesamowitych przygód do wyboru, 14 klas postaci oraz 50 paragrafów, a w nich do wyboru różne decyzje oraz poczynania zależne od rzutu kostką. W pierwszej rozgrywce byłam Złodziejką. W ogóle zawsze, gdy gram to wybieram żeńskie postacie (tak też było, kiedy grałam w LOLa). Choć instrukcja „Opowieści Baśniomistrza” miała być bardzo łatwa, to powiem, że nie do końca tak jest. Kilkakrotnie podczas pierwszych rozgrywek musiałam do niej wrócić, szczególnie w momentach, gdy chodziło o potyczki, rundy czy ruchy. Świetne jest to, że książka zawiera wspomniane już mapki, dzienniki gry, w których można zapisywać najważniejsze rzeczy oraz kartę z rzutami kostką, bo ja nie miałam w domu kostki K4. Super, że gdy zabraknie nam mapek czy dzienniczków, to można je wydrukować bezpośrednio ze strony wydawnictwa.
Jakie są moje odczucia z samej rozgrywki? Oczywiście pozytywne! Największe plusy tej gry paragrafowej to to, że mogłam zasiąść do niej zupełnie sama lub gdy była taka okazja z najbliższymi. Ponadto gra składa się z dużej ilości rund, zatem można w nią grać i grać bez obaw, że zaraz będzie koniec. Duże znaczenie ma dla mnie także fakt, że wszystko począwszy od wyglądu książki przez postacie, paragrafy, treść, dźwięk, a także głos Janusza Zadury jest bardzo baśniowy i utrzymany w niebezpiecznej niepewności. To wszystko sprawia, że nie chce się opuszczać magicznego Dziwnolasu.
Czy polecam „Opowieści Baśniomistrza: Tajemnice Dziwnolasu? Tak, zdecydowanie polecam. To piękna wizualnie gra paragrafowa z wieloma różnymi możliwościami rozgrywki, która zależna jest od naszych wyborów oraz losu. To także świetna rozrywka dla całych rodzin oraz tych, którzy tak jak ja grają czasem solo, by przenieść się w baśniowy świat książkowych gier RPG pełen fantastycznych i baśniowych postaci. W dwóch słowach: super zabawa! Ja bawiłam się fantastycznie i cieszę się, że przede mną jeszcze wiele niesamowitych przygód.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Dodaj komentarz