Kolejna część „Iskry bogów” już za mną. Podobnie jak pierwszą część „Nie odrzucaj mnie” przeczytałam w tempie ekspresowym.
Co teraz dzieje się u Jess? Otóż ponownie na swej drodze spotyka Caydena. Tym razem chłopak wraz z całą boską rodziną przybywa do miasta, w którym mieszka dziewczyna. Jess, mimo że ma złamane serce po tym, co wydarzyło się na obozie oraz po powrocie z niego dalej czuje coś do Prometeusza, ale czy będzie mu w stanie wybaczyć? Moim zdaniem głupia by była.
Tak jak w poprzedniej części książka pozostawia wiele do życzenia, ale wciąga swą fabułą. Relacja Caydena i Jess jest elektryzująca i to dlatego chce się wiedzieć, co będzie z nimi dalej. Oczywiście i tym razem nie brakuje głupich zachowań bohaterów i ich niezrozumiałych decyzji, bo to jednak dalej młodzieżówka. Tu małe problemy są tymi wielkimi, a do tych wielkich podchodzi się z lekką ręką, nie patrząc w ogóle na konsekwencje podjętych decyzji.
„Iskrę Bogów” czyta się na własne ryzyko, bo to nie jest książka, którą można polecić. Niby wciąga i czyta się ją bardzo szybko, ale jest to płytka i przewidywalna pozycja, chyba że ktoś jest miłośnikiem nastoletnich romansów wzbogaconych mitologią. Przede mną ostatnia część i choć przyznam to niechętnie, ale muszę ją przeczytać, bo chce wiedzieć, jak ta cała seria się skończy.
Dodaj komentarz